Platynowe gody Polski i Bałtyku

Zatoka Gdańska to część Morza Bałtyckiego,  które stanowi duże znaczenie dla  Polski. W XVI wieku Rzeczpospolita Obojga Narodów była potęgą handlu zbożem. Co więcej znajduje się tam również Szlak Bursztynowy zaopatrzony w bursztyny nazywane Bałtyckim Złotem. Właśnie w okolicach Zatoki Gdańskiej znajdują się pierwotne złoża sukcynitu (bursztynu  bałtyckiego), który jest uważany za najcenniejszy na całym świecie. Sama Zatoka Gdańska ma jeszcze jedno ważne znaczenie dla pływaków zajmujących się pływaniem na wodach otwartych.

Zatoka Gdańska Google maps

[1] Przyjmuje się, że granicę między otwartym morzem a Zatoką Gdańską wyznacza linia łącząca przylądek Rozewie z przylądkiem Taran na półwyspie Sambia. Jednak popularna trasa, z którą chciało się zmierzyć wielu pływaków liczy ok. 20 km i łączy Gdańsk z Helem. Pierwszą osobą, która dokonała tego wyczynu jest Gertruda Skowrońska i zrobiła to 15 lipca 1928 roku. Dotarła ona do celu po 12 h 42  min.

Gertruda Skowrońska
Źródło: Retro Swimming

Obecnie trasa ta wygląda nieco inaczej, ponieważ próbę zdobycia Zatoki wpław rozpoczyna się zazwyczaj na Małej Plaży z Helu i kończy się na plaży Babie Doły w Gdyni lub na odwrót i liczy ok. 18 km. Zanim jednak podejmie się próbę przepłynięcia wpław Zatoki Gdańskiej, należy zapewnić sobie odpowiednie zabezpieczenie w postaci łodzi z napędem silnikowym, sternikiem i ratownikiem WOPR, zalecany jest również medyczny. Kiedy załoga już zostanie zebrana należy wystąpić o pozwolenie na przepłynięcie do Urzędu Morskiego w Gdyni, podając wszystkie najważniejsze informacje dotyczące trasy, godziny płynięcia, przewidywanego czasu płynięcia oraz numerów kontaktowych do osób z załogi. Kiedy to wszystko mamy, możemy rozpocząć pływacką przygodę!

Zahir-b

Ja  swoją rozpoczęłam 27.07.2020 roku o godzinie 5.34 z Małej Plaży na Helu. Ok. 5.00 umówiłam się ze sternikiem i ratownikiem przy pomniku Neptuna, a następnie udaliśmy się do łodzi „Zahir-b”, która miała mi towarzyszyć przez cała trasę. Na miejsce  spotkania przyszłam z moim Tatą Marcinem, jedną z Trenerek Panią Pauliną oraz z moją Koleżanką Moniką, będącą również ratowniczką. Od samego początku miałam wrażenie, że Kapitan nie do końca wierzył, że dam radę przepłynąć 18 km bez pianki, zapewniłam go jednak, że jest to dla mnie termiczny trening przed przyszłoroczną próbą zdobycia wpław Kanału La Manche. Pomimo faktu, że wysokość fal na początku wynosiła ok. 0.5 m, zapowiadał się piękny, ciepły i słoneczny dzień. Na początku temperatura wody wynosiła 18.6 °C. Chociaż pływam również zimą w wodzie o temperaturze bliskiej 0 °C, czułam chłód na skórze, dlatego po pierwszej godzinie płynięcia oprócz węglowodanów, aminokwasów i batonów, zaczęłam przyjmować ciepłą herbatę z cukrem, która  dodawała mi energii co sprawiało, że czułam się lepiej pod względem termiki. Mniej więcej w połowie dystansu woda zaczęła się uspakajać i im bliżej byłam mojego celu tym bardziej przypominała flautę. Było to z pewnością bardzo pomocne, ponieważ mniej więcej po 13 km złapał mnie kryzys. Zaczęły mnie boleć barki, pocieszający był jednak fakt, że nie marzłam już tak bardzo. Na Babie Doły dotarłam o godzinie 11.04, czyli dokładnie po 5 h 30 min. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, ale widoki podczas płynięcia były piękne. Za każdym wdechem widziałam błyszczące się od słońca fale oraz wodę łączącą się z niebem na widnokręgu. Co więcej przez cały czas towarzyszyły mi meduzy. Piszę o tym tak spokojnie, ponieważ bałtyckie meduzy są bezpieczne. Trzy razy miały na mnie ochotę mewy, ponieważ kilkukrotnie mnie okrążały. Jedną z nich widziałam na wyciągnięcie ręki. Po czasie stwierdziły chyba, że jestem zbyt duża, albo może niesmaczna i odpuściły sobie dalsze obserwacje.

Załoga łodzi „Zahir-b”
Aleksandra Bednarek na Małej Plaży-Hel
Atakująca mewa 🙂

Kiedy wsiadłam na łódkę, cała załoga oprócz kapitana i mnie urządziła sobie małą drzemkę. Powrót zajął nam ok. 1 h 30 min. W tym czasie mogłam podziwiać Zatokę z innej perspektywy. Pamiętam jak dwa lata temu na setną rocznicę odzyskania  przez Polskę Niepodległości wraz ze znajomymi realizowaliśmy projekt Polska Przeprawa Stulecia. [2] W tym roku obchodziliśmy równie ważną datę, czyli setną rocznicę „Zaślubin z Morzem”, ponieważ 20 lutego 1920 roku w Pucku generał broni Józef Haller, będący dowódcą Frontu Pomorskiego, wrzucił do morza jeden z dwóch platynowych pierścieni. Symbolizowało to  powrót Naszego kraju nad Bałtyk. W związku z tym pozwolę sobie zakończyć ten wpis pytaniem retorycznym: Skoro 50 lat związku małżeńskiego nazywa się złotymi godami to czy 100 lat związku z Bałtykiem można nazwać Platynowymi Godami? A może nawet Diamentowymi?


[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Zatoka_Gda%C5%84ska
[2] https://www.polskieradio.pl/7/7630/Artykul/2451801,100-lat-od-zaslubin-z-morzem-Jakie-znaczenie-ma-Baltyk-dla-Polski

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *